Bez specjalnych nadziei pojechaliśmy do parku Litchfielda. Widać było jeszcze niedawną niszczycielską siłę wody, ale udało się dotrzeć do wodospadów Tolmer, Wangi i Florence. Fantastyczne! Przy Tolmer weszliśmy powyżej, no pięknie, a woda cieplutka - nie to co w naszych górach. W parku spotkaliśmy też wreszcie kangury (w 3 dzień po wylądowaniu :), a nawet węża wijącego się przez drogę. Miał szczęście, że Jasio go ominął :) W drodze powrotnej nawet popadało przez chwilę, więc szyby zrobiły się trochę bardziej przejrzyste :)