Ośrodek Karon Cliff Contemporary Boutique Bungalows Phuket zaproponowany nam przez ITM i reklamowany w internecie jako luksusowy przypomina nieco nasze ośrodki z czasów FWP. Domek lekko zatęchły, z widocznymi zaciekami przy / w łazience, brudnym pokrowcem łóżka. Wokół wszystko sprawia wrażenie zaniedbanego i zarośniętego, mimo położenia na zboczu "sea view" jest bardzo umowne. Schody nad morze pełne liści. Oczywiście jest klima, tv, czajnik, łazienka z ciepłą wodą, internet (choć zasięg WiFi nieco słaby).
Zostawiamy rzeczy w pokoju i idziemy plażą do miasta. Morze wburzone, fale co chwila zalewają piasek, wszędzie czerwone flagi zakazujące pływania, jedynie przy ratowniku czerwono-żółte. Kraby biegają bokiem we wszystkich kierunkach lub chowają się do swoich dziur. Po kilkunastu minutach schodzimy z plaży, ale darmo szukać jakiego kranu/prysznica z wodą do opłukania się po plaży. W mieście wszyskie napisy w miejscowych robaczkach, po angielsku i ... cyrylicą. Wszędzie też słychać turystów posługujących się językiem rosyjskim. Nie, żebym nie lubił naszych sąsiadów, ale ich nadmiar jakoś źle na mnie działa. Przeszliśmy prawie całe Karon Beach i nie mogliśmy zdecydować się, gdzie zjeść dzisiaj obiad. Wreszcie zgłodniawszy usiedliśmy w restauracji, gdzie większość stolików była zajęta. Wracając plażą po ciemku spotkaliśmy kraby w muszlach zmierzające w stronę brzegu.