Budzi nas nie piękny wschód słońca a tradycyjnie Amelka :) Między chmurami pojawiał się wprawdzie jakiś błękit, ale po chwili chmury zgęstniały. Po przedpołudniowej drzemce pojawiliśmy się w samo południe w Rabie. Był to dobry moment na lody. A potem z minuty na minutę było coraz więcej słońca i robiło się upalnie. Amelka obudzona przez trąbiącego bez sensu kierowcę melexa postanowiła zwiedzać i ani jej w głowie był sen. Przeszliśmy ponownie przez stare miasto korzystając z pięknej pogody. I już mieliśmy pojechać gdzieś dalej, gdy Amelka postanowiła wreszcie pospać. Nim zasnęła na dobre musiała zjeść obiadek :) Posiedzieliśmy więc chwilę w parku, aż zgłodnieliśmy i zajrzeliśmy do nieco spokojniejszej, choć leżącej w centrum, restauracji Grand. Na zakończenie dnia pojechaliśmy na plażę pomoczyć nogi w ciepłym morzu i nacieszyć oczy widokiem pięknej i niemal pustej plaży. Oraz porobić fotek przy dobrym świetle.