Busy startują o 10-tej. Nim dotarliśmy na miejsce była już prawie 10:30 i następny autobus był pełen. No trudno. Poczekamy pół godziny na następny. Szybko okazało się, że następny podjechał dużo szybciej. I na dodatek był piętrowy! :) Wpakowaliśmy się więc na piętro i szybko przedyskutowaliśmy jeszcze raz, gdzie będziemy wysiadać. Po pierwsze nie ma pewności, że następny będzie miał wolne miejsca. Po drugie trzeba odczekać te 30 minut (albo dłużej). A czasu nie mamy aż tak dużo :(
Podłączamy słuchawki, wybieramy język polski i po chwili ruszamy zwiedzać Budapeszt. Mijamy Operę, Plac Bohaterów, ZOO, wesołe miasteczko, najstarsze kąpielisko, zamek, hotel Astoria (jeden z najstarszych), Synagogę. Wysiadamy na Cytadeli, skąd dziś jest jeszcze lepszy widok słonecznego Budapesztu. Idziemy do restauracji na darmową zupę gulaszową i nie odmawiamy sobie tiramisu - dobre.
Wskakujemy do kolejnego busa i wyskakujemy prawie za chwilę przy zamku. Najpierw oglądamy z bliska katedrę koronacyjną oraz piękny widok na parlament. Bastion Rybaka też się dobrze prezentuje. Przy zamku trafiamy akurat na zmianę warty, co jest dość widowiskowe. Przy okazji werble budzą Amelkę.
Kolejny bus wiezie nas pod parlament, koło Bazyliki i wracamy do punktu startowego. Wstępujemy więc na darmowe piwo do Bali Caffe i przy okazji zjadamy małe conieco po węgiersku. Udajemy się pod Bazylikę, a następnie nad Dunaj na rejs statkiem po rzece. Godzinny rejs jest zupełnie wystarczający, a coraz niższe słońce daje fajne warunki do zdjęć.
Czas jednak ucieka nieubłaganie. Wsiadamy do metra i dojeżdżamy do samochodu.