Na spokojnie zjedliśmy śniadanie o 7:00 i zapakowaliśmy się do minibusa. Potem dosiadła się reszta turystów i ruszliśmy na wschód trąbiąc co chwila :) Na drogach można powiedzieć, że korków nie ma, ale ruch jest duży, zwłaszcza jednośladów oraz innych dziwnych jednostek. Tak więc na porządku dziennym jest jazda prawym pasem, wyprzedzanie na ciągłej, na zakrętach, przy motocyklach jadących w przeciwną stronę, jak i powrót na własny pas w ostatnim momencie, gdy z przeciwka gna inne auto :)) Ta ekscytująca podróż trwała 8 godzin, po czym nastąpiła zmiana minibusa, na bardziej wyeksploatowanego, którego już po wyruszeniu trzeba było od razu zatankować i napompować opony. Pomyślano jednak i o nas, proponując uzupełnienie zakupów jeszcze w miejscowym sklepie, gdyż na miejscu wszystko będzie droższe. Tym razem droga była krótsza (2 godziny), ale prowadziła po gorszych drogach i pod górkę. Na szczęście przepaści nie było widać, bo było już ciemno :)
Na tej wysokości w hotelu było zimno, a i woda była zimna, więc zaraz wskoczyliśmy pod koc i szybko zasnęliśmy.