Minęło kilka dni (przecież nikt na Wyspach Szczęścia czasu nie liczy ;-), spadło trochę tropikalnego deszczu, przysmażyło nas równikowe słońce i ogólnie odpoczywamy sobie w najlepsze. Mi nie znudził się jeszcze pancake z bananem na śniadanie, ale obiady mamy bardziej zróżnicowane :) Pływaliśmy z rybkami koło rafy koralowej i widzieliśmy nawet żółwie. Obeszliśmy wyspę plażą dookoła. W naszym "hotelu" szykuje się wesele, ale dopiero jutro :( A my skoro świt ruszamy w drogę powrotną...