Przejazd do Padang Bai zakupiliśmy przed wypłynięciem z Lombok za Rp 270.000 (2 osoby), by skrócić czas podróży. Cena miała obejmować wszystkie odcinki podróży. Na bilecie (typu open) zaznaczono godzinę wypłynięcia z Gili - 7:30. Oczywiście zaznaczono, że trzeba być trochę wcześniej. Tak więc wstaliśmy karnie jeszcze przed uruchomieniem wody w kranach i przybyliśmy do portu o 7:15, by dowiedzieć się że odpływamy o 8:00 zwykłą łodzią rejsową. Trudno było nawet znaleźć na niej miejsce, gdyż miejscowi weszli przed nami i rozsiedli się na środku łodzi. Ale udało się. Zatraciwszy rewolucyjną czujność na wyspie Gili, w porcie na Lombok daliśmy się wsadzić do wózka z koniem, gdzie "opiekun" poinfomował że przejazd nie jest ujęty w cenie biletu, a tu czas nagli, bo przecież bus czeka. Dopłata wyniosła Rp 30.000, a bus oczywiście nie czekał - my poczekaliśmy jeszcze co najmniej 30 minut. A przejazd wózkiem był na odległość może 200 m...
W busie był nadmiar co najmniej jednego pasażera, ale to nie z tego powodu bus miał problemy z pokonywaniem wzniesień na drodze. Przy kolejnym silnik odmówił współpracy i kierowca poprosił wszystkich pasażerów o mały spacer pod górkę (ok. 200 m). Na prom dojechaliśmy prawie w ostatniej chwili, choć i tak ruszył pół godziny później... Tym razem 4 godziny na otwartym pokładzie z nieco ładniejszymi widokami, ale nadal daleko im do opisywanych w przewodniku.
W Padang Bai opędziliśmy się skutecznie od "natrętów" i spokojnie poszukaliśmy noclegu (chyba poniżej Rp 100.000 nie da się znaleźć). Jedyny w mieście bankomat (ATM BRI) skutecznie nie chce obsługiwać kart Citi. Zjedliśmy dobry obiad (płatny kartą Agi, bo moje nie przeszły - znów Citi).