Przelot Airbusem A330. Na początku miał drobne problemy z wideo (echhh te Windows...), ale w końcu ruszyło i obejrzałem The Interpreter. Zacząłem też Deja Vu, ale lot nasz niestety ;-) dobiegł końca. Wychodzimy z samolotu w deszcz, upał i wilgoć.Na lotnisku oczywiście wypytywali nas, co zamierzamy robić: brak rezerwacji hoteli to spory minus, ale rezerwacja samochodów + przewodniki przekonały służby graniczne. Niewiele myśląc skierowaliśmy się do Avisu (nie wiem, skąd u mnie takie skojarzenie, skoro załatwiałem w British Airways na 3 dni za 417 zł :). Rezerwacji brak. Hmm... Telefon do BA - udało się wyjaśnić, że mamy samochód z Alamo. Pani z Avisu pierwsze słyszy :/ Stanowiska nie ma, gość z informacji radzi pytać w innych wypożyczalniach. Podchodzę do Europcar, a tam z boku na ścianie ALAMO :). No ładnie, nie ma to jak marketing. Po formalnościach decyzja, że ja jadę jako pierwszy.