No dobra, puszczam wentylację na maksa i po dłuższej chwili szyba staje się bardziej przezroczysta :) Ruszam. Nie dość, że trzeba się trzymać lewej strony, to jeszcze warto przywiązać prawą rękę, bo ciągle szuka dźwigni zmiany biegów i uderzam nią w drzwi :)) Szybkie zakupy w supermarkecie: pieczywo i coś na kanapki. I próba dojazdu do Kakadu Park - chwilami przez drogę przepływa woda, podmyte pobocza, całkowicie zalany parking, w końcu duży napis CLOSED. No to spróbujemy zaatakować z drugiej strony, ale raczej następnego dnia. W końcu decyzja - nocleg. Przydrożny motel w Hayes Creek. Wreszcie prysznic i płaskie spanie (!). Obowiązkowa klima. Brak zasięgu. Kopiowanie fotek na dysk zewnętrzny chyba nieudane :/