W dużym stresie, żeby nie rozjechać żadnego zwierzaka, jedziemy do parku Flinders Chase. Późno było, Jasio coś tam czytał, ale nie doczytał i prawie wróciliśmy na inny kemping :) Ale ostatecznie udało się. Znaleźliśmy wolny kawałek terenu na kempingu - o tej porze obowiązuje samoobsługa i na recepcję należy się zgłosić następnego dnia. Koło 1-ej namiot został rozbity, ja ulokowałem się w samochodzie. Tylko zimno jakoś :/ W nocy śpiwór trzeba było w trybie pilnym zapiąć.