Po deszczu zaczęło się rozpogadzać i wkrótce można było zejść na plażę. Poszliśmy bliżej miasta, gdzie wyglądało na bardzie zadbaną, może nawet sprzątaną. Słońce głównie za lekkimi chmurami, choć i bez tego było jak zwykle gorąco. Gdy zaczęliśmy budować zamek przyłączyła się do nas dziewczyna i zadbała, by zamek był zamieszkały. Wyciągała z piasku kraby i umieszczała w budowli. Siedziały tam sobie spokojnie łypiąc tylko oczkami :) Tylko raz jeden zwiał z wieży i zakopał się między murami :) Agnieszka podpatrzyła sposób wyciągania krabów i wkrótce biegła radośnie z własnoręcznie złapanym :) Po jakiś 3 godzinach mieliśmy już dość i w pobliskiej nadmorskiej restauracji zjedliśmy obiadek. Agnieszki danie było podane w wydrążonym ananasie! Duży Chang w promocyjnej cenie po 80 batów, czyli tylko 10 drożej niż mały w naszej hotelowej restauracji (gdzie zresztą nie ma dużego, o czym się dowiedziałem, gdy zamiast zamówionego dużego przyszedł mały).
Potem krótki spacer po mieście, by znaleźć najlepszy kurs wymiany dolara (29,401 przy banknotach 50$, 29,0 przy wszystkich mniejszych nominałach). Czas też pożyczyć skuter, bo w naszych hotelu akurat nie mieli i radzili wziąć w mieście (!) Widać, że to nie sezon, bo ceny zaczynają od 150 batów za dobę. Wprawdzie nawet przy 5 dniach wypożyczenia żadnej zniżki już nie dostaliśmy, ale to i tak dużo mniej niż po 250 batów.
Ruszyliśmy więc na zwiedzanie okolicy, zerkając przy okazji profilaktycznie na inne hotele, gdyby przyszło nam się ewakuować z naszego super ośrodka ;-) Dojechaliśmy aż do Kamala Beach, gdzie jest m.in. polecana knajpka na plaży White Orchid. Bardzo klimatyczna i miło było posiedzieć, posłuchać dobrej muzyki przy szumie morza. Trzeba będzie przyjechać za dnia i porobić trochę fotek. W drodze powrotnej kupujemy Coca Colę (1,25 l za 28 batów).
W naszym Karon Cliff... (itd) Agnieszka zaczęła od koguta siedzącego na tarasie. Niczego się nie spodziewający oberwał miejscowym parasolem. Jakoś mało pojętny był, bo wrócił na taras po paru minutach. I tym razem oberwał chyba nieco mocniej. Niedługo potem przyszedł ktoś z obsługi i zapowiedział na jutro zmianę pokoju. Wkrótce też na przypominającego maila dostałem odpowiedź z firmy ITM o podjętych krokach. Chyba się nie dowiemy, co bardziej skłoniło obsługę do działania: formalne kroki firmy ITM czy skuteczne przeganianie kuraka :) Pod prysznicem dostrzegamy, że mimo krótkiego pobytu na plaży mamy całkiem widoczną świeżą opaleniznę :)