Ja po wczorajszej "atrakcyjnej" nocy spałem aż do rana, ale Agnieszka doniosła, że kogut dał się słyszeć, choć znacznie ciszej. Za oknem deszcz. Wczorajsze poszukiwania innego hotelu nie zakończyły się żadną konkretną decyzją, a firma ITM sugerowała, że przecież wszystko można teraz sprawdzić w internecie, więc mamy to, co zaakceptowaliśmy. I nikt do tej pory się nie skarżył. Choć oczywiście dołożą starań, by było lepiej.
Zjedliśmy śniadanie i opisując poprzednie dni czekaliśmy na ruch ze strony hotelu. Poza tym i tak padało. Przed 12-tą nowy pokój był gotowy. Poszliśmy obejrzeć. Jest lepiej, czyli nie ma zacieków, szafa nie cuchnie, bo zamiast szafy meblowej jest coś w rodzaju szafy wbudowanej - tylko drzwi nie chciały się przesuwać. Ogólnie wrażenie podobne - żaden luksus. Niby na upartego można zostać, ale... Zostajemy? Nie. Nie będziemy dawać zarabiać oszustom i jeszcze marnować swój urlop. Pani w recepcji jakby zdziwiona. Przecież mieliśmy pokój Superrior, teraz dostaliśmy nawet Deluxe :) I żeby nie porównywać z Ko Samui, bo tam niższe ceny. Odpowiedziałem, że wystarczy mi 5 minut w internecie, by znaleźć lepszy pokój w niższej cenie.
Spakowaliśmy szybko nasze rzeczy i zasiedliśmy w restauracji. Szukanie trwało może nie 5 minut, bo internet trochę odmawiał współpracy, ale ostatecznie 15 km dalej znaleźliśmy Andaman Seaview Resort w promocji (4 dni w cenie 3, wyszło w sumie 5420 batów). Teraz tylko pozostało opracować logistykę przeprowadzki. Na szczęście już nie pada :) Zabieram więc 2 duże plecki na skuter i w drogę. Internet nie chciał pokazać dokładnie, gdzie jest nasz hotel, więc jadę trochę na czuja. Wydaje się, że jestem blisko, są inne hotele, naszego nie widać, wyjeżdżam gdzieś między pola i wsie. Dojeżdżam więc do głównej drogi i próbuję od drugiej strony - może gdzieś będzie drogowskaz :) Znów jestem przy wjeżdzie. Wyciągam Nokie, odpalam mapę, znajduję nawet nasz hotel. Hmmm.. wskazuje okolicę, gdzie już byłem :D Nawigacja działa bez problemu, w końcu "Jesteś u celu". Hmmm.... nie ma :) Pytam najbliższych tubylców. Mówią: wrócić 200 m i po lewej. Jadę. Po prawej znane już hotele, m.in. Western Best, a po lewej... oooo... nasz :D
Melduje się. Zamiast mojego paszportu (jest w wypożyczalni skuterów) pokazuję rezerwację w telefonie i daję moją kartę kredytową i paszport Agnieszki :) Pokój... ogromny z dwoma wielkimi łóżkami. Do lodówki chyba nawet Agę bym zmieścił, gdyby klima przestała działać. A napoje w niej i tak free.
No właśnie... Agnieszka tam czeka i się doczekać nie może. Gra na Asusie, muzykę też włączyła, by zagłuszyć odgłosy remontu. I czeka. A ja szybko wracam :) Ale nie aż tak szybko, bo przecież mówiła, żeby wolno i ostrożnie ;-)