Moje Kochanie dało mi pospać (do 9-tej), więc potem było już wszystko za późno i ogólnie do dupy. Spacer z wózkiem do "centrum" Supetarskiej Dragi", czyli marina, piekarnia, sklepik i knajpka z WiFi :). Przejazd do Lopar. Agnieszka spagetti z owocami morza, ja schabowy z sosem pieczarkowym. Spacer po plaży San Marino. Na horyzoncie było widać... nie w zasadzie to niewiele było widać, co sugerowało deszcz :) I faktycznie wkrótce zaczęło padać, ale byliśmy już przy samochodzie.