Amelka zasnęła w samochodzie, więc wybraliśmy wolniejszą drogę (nie autostradą). Okolica pocięta jest licznymi lokalnymi drogami (mam wrażenie, że gęściej niż w Polsce) i są one podobnej jakości. Dojechaliśmy w okolicę Krzywej Wieży na parking zlokalizowany przy markecie Pam. Przy zrobieniu zakupów 1 godzina gratis (1,5 euro / godz.).
Wkrótce ujrzeliśmy Baptyserium, katedrę, no i oczywiście Krzywą Wieżę. I mnóstwo powyginanych turystów podtrzymujących wirtualnie wieżę :) Gdy budowniczowie zorientowali się, że wieża dzwonnicza przechyla się już podczas budowy (rozpoczętej w 1173 r.), podjęto próbę skorygowania projektu wieży poprzez zmianę wysokości kolumn: po jednej stronie są dłuższe niż po drugiej. Tak więc wieża nie tylko jest przechylona - jest faktycznie krzywa! Budowę ukończono w XIV wieku. Wieża ma 56 m wysokości, maksymalne odchylenie wynosiło 4,47 m (w 1993 r.), a obecnie 3,99 m. Za zwiedzanie i widok z góy życzą sobie aż 15 eur, więc chętnych wśród nas nie było. W 1600 roku wieża była miejscem eksperymentu fizycznego przeprowadzonego przez Galileusza, który zrzucił z niej równocześnie dwie kule: o wadze 80 kg i 200 kg. Obie dotknęły ziemi w tym samym momencie, co obaliło twierdzenie Arystotelesa (prędkość spadania ciał zależy od ich masy).
Po krótkiej dyskusji dotyczącej dalszego planu dnia skierowaliśmy się w stronę rzeki, której brzegi jakoś nas nie zachwyciły. Aga chciała nas pociągnąć do jakiegoś ładnego mostu, ale się nie daliśmy. I całe szczęście, bo ten most to dopiero we Florencji (jak się okazało następnego dnia :). Wracamy więc ulicą Borgo Stretto, najstarszą częścią miasta, obecnie z eleganckimi salonami i sklepami. Jemy lody dla ochłody i przechodząc koło ruin term pochodzących z I w. łączonych błędnie z osobą Nerona (Bagni di Nerone) dochodzimy ponownie do Piazza dei Miracoli. Stąd już tylko kilka kroków i jesteśmy przy samochodzie.