Pojechaliśmy do Kołobrzegu. Amelka zyskała afrykańskie warkocze. Wszyscy pojedliśmy gofry i już mieliśmy pójść dalej, jak zaczęło padać. Przeczekaliśmy wewnątrz kawiarni przy placu zabaw dla dzieci. A na rybkę wstąpiliśmy do Dźwirzyna, gdzie obserwowaliśmy mewy chodzące po daszku smażalni.