Ostatnio dużo się u nas dzieje, więc pakowanie zostało nam na sam koniec. Dopiero w piątek wrzuciłem na dach samochodu belki i pożyczony w ostatniej chwili box (wcześniej planowany niestety nie pasował, a przynajmniej nie chciałem się o tym przekonać tuż przed odjazdem).
A pakowanie rzeczy dopiero w sobotni poranek. Ruszamy po przyjaciół i po drodze jeszcze koniecznie myjnia, bo ostanie dni odcisnęły widoczne piętno na karoserii. Jedziemy w szóstkę, więc jedno miejsce mamy wolne na bagaże.