Na dziś zapowiadają deszcz. Ale dopiero o 17-tej :) Jedziemy więc ponownie na piaszczystą plażę. Słońce zza lekkiej mgiełki przygrzewa równie mocno jak wczoraj. Ruch na plaży większy niż wczoraj, choć niekoniecznie widać związek z plażą i plażowaniem...
Dzieci podobnie jak wczoraj siedzą głównie w morzu :) Po 14-tej przyszły chmury, więc zwijamy się i jedziemy do centrum Vlore nieco pozwiedzać. Obok starego minaretu (tu nawoływanie bardziej znośne niż w Skopje) Pomnik Niepodległości. Z tyłu ruiny murów miasta. Z placu Aga wypatrzyła kamienne schody. Jak już weszliśmy na wzgórze z piękną panoramą miasta, to okazało się, że Kamienne Schody są w innym miejscu (na dole są bliżej meczetu). W jednym miejscu w miejscu schodów urwisko oraz... pełno śmieci. Zresztą śmieci można spotkać całkiem niespodziewanie także w innych miejscach (plaża, las) i najwyraźniej nikomu nie przeszkadzają :(
Z restauracji nie skorzystaliśmy, bo nie akceptują płatności kartami. Co niestety nie jest odosobnionym przypadkiem. Próbujemy jeszcze w kilku i niestety poddajemy się - zapłacimy gotówką. Risotto z owocami morza, spaghetti i ryba dla dzieci. I oczywiście sałatka. 2900 leków. W czasie konsumpcji za oknem ulewa.