Wczoraj na zakończenie plażowania spuściliśmy powietrze z koła i pontonu, bo prognoza na dziś zapowiadała deszcz przez cały dzień. Był już plan odwiedzenia miejscowego parku rozrywki czy innego basenu. Ale przy śniadaniu towarzyszyło nam słońce i na niebie prawie nie było chmur. Plany wzięły w łeb ;-) i trzeba się było udać na piaszczystą plażę po raz kolejny (i tym razem ostatni). Mikołaje zostali przy plaży z leżakami. Dziś na plaży spokojniej, choć przyjechał dostawczak i trzech gości wyciągało sieć z morza. Dalej testowaliśmy robala i nadal nie działa nam pad :(
Przed 15-tą przyszły chmury i dały znać, że czas zrobić zakupy i pojechać na obiad. Zdobycie wszystkich zaplanowanych produktów wymagało odwiedzenia 3 sklepów. Skorzystaliśmy też z podziemnego parkingu przy jednym z nich, co jest tu ewenementem - zwykłych parkingów nie znajdziesz przy sklepie, a co dopiero podziemny (!) Przewiozłem też Agę po zapleczu głównej ulicy - robi wrażenie ;-)
Postanowiliśmy zjeść koło naszego apartamentu - Mik bardzo zachwalał ravioli z karkalec. I choć się nie umawialiśmy, to przyszli zaraz po nas, przyprowadzając jeszcze Jane z Czech. Pojedliśmy, pogadaliśmy i dopiero deszcz przepędził nas do swoich apartamentów.