Niespodziewanie całkiem obok naszego noclegu mamy sporą atrakcję, czyli ścieżkę w obłokach. Jedziemy więc do Dolni Morava, gdzie kierują nas na zielony parking na zboczu góry. Większość kieruje się pieszo w górę. Sprawdzam mapę i idziemy drogą do dolnej stacji wyciągu kanapowego. Tu kolejka do kasy wije się na co najmniej pół godziny. Już prawie przy kasie odkrywamy, że bilet na kolejkę można kupić online - nie jestem tylko pewien, czy da się tak kupić bilet rodzinny obejmujący wjazd na górę i przejście ścieżką w obłokach.
Wjeżdżamy wyciągiem i zaczynamy od spaceru na pobliski szczyt Slamnik (1233 m). Dzieci zdobyły go bez problemu, wzdłuż orczyka, z trudem nadążaliśmy :) Ładne widoki i na dodatek wokół pełno jagód. Wracaliśmy więc wzdłuż jagód i jest to dużo fajniejsza droga, zwłaszcza pod górę :)
Teraz pora na ścieżkę. Kolejka ciągnie się przez cały podest od wyciągu. Trochę nas to załamało, bo wcześniej stało tylko kilkanaście osób. Ale usłyszeliśmy w kolejce, że tu stoją po bilety, a z biletami można od razu iść do wejścia. I faktycznie jest osobne wejście dla posiadaczy biletów i w dodatku nikt tam nie czeka :) Więc po chwili jesteśmy już na właściwej ścieżce w obłokach. Powoli idziemy coraz wyżej a na samej górze jest rozpięta siatka dla tych, co nie mają lęku wysokości ;-) Na dół można zjechać rurą, ale nasze dzieci są jeszcze za małe (min. 120 cm).
Idziemy na obiad do sąsiedniej Skalki. Nowoczesny obiekt, ale w toaletach nie udaje się spuszczać wody i mydła też zabrakło. Menu takie bardziej wyszukane - bez rewelacji. Chyba lepiej iść do Chaty Slamenki.
Na dół chcemy zjechać Mamucią zjeżdżalnią. Znowu kolejka do kasy, ale tej nie da się ominąć, bo oprócz samych biletów wydaja również numerki na zjeżdżalnię. Dzięki temu teoretycznie nie trzeba stać potem w kolejce - ale ludzie i tak stoją :) Idziemy na lody i popatrzeć na góry. Przychodzi nasza kolej i siadamy w fotelikach (w parach z dziećmi). Podobno można rozpędzić się do 50 km/godz., ale przed nami jechała jakaś wyjątkowo ostrożna matka i praktycznie staliśmy w miejscu.
Wszelkie atrakcje i jedzenie można było opłacić kartą.