Znów szykuje się długi dzień, pobudka już o 3:30, narzucenie rzeczy i zapakowanie w samochody. Reszta wycieczki wybrała opcję jazdy Jeepem na pobliską górę (dodatkowo płatne Rp 100.000), z której widać wulkan, my zostaliśmy podrzuceni na punkt startowy, znajdujący się na krawędzi starego wulkanu. Dobrze, że latarka zabrana, bo było jeszcze całkiem ciemno. Dołaczyliśmy chwilowo do 6-osobowej grupy 15-latków z Indonezji, również podążającej na piechotę w stronę wulkanu. Miła rozmowa się przeciągnęła, ale w końcu trzeba było przyspieszyć kroku, bo zaczynało się rozwidniać.
Bez problemu zdążyliśmy i jeszcze przed świtem zrobiliśmy małą sesję zdjęciową z tubylcami :)) Bardziej interesowało ich fotografowanie z nami niż wschód słońca ;-) Zapach siarki był chwilami nie do wytrzymania, ale widoki naprawdę super! Po powrocie do hotelu dostaliśmy śniadanie (podwójny chleb ala tostowy z dżemem, miniaturowy banan, kawałek arbuza i ananasa. Plus herbata lub kawa do wyboru :) Kąpiel, spakowanie i kolejne kilometry samochodem.