Teraz to dopiero był hardcore na drodze. Nawet dla jeepów było to niezłe wyzwanie, a my zwykłą osobówką, w dodatku w deszczu i z zaparowaną przednią szybą. Ale - co dziwne - do portu dojechaliśmy nawet przed planowanym czasem :) Prom na Bali (Rp 5.700 od osoby) odpływa często i po niecałej godzinie w niezwykłym hałasie dopłynęliśmy wreszcie do Bali. Zgodnie z radami przewodników przespacerowaliśmy się na dworzec autobusowy, ale ostatni zwykły kursowy autobus podobno odjechał pół godziny wcześniej, więc poznaliśmy folklor podróżowania busami public (ale chyba jednak prywatnymi). Cena Rp 30.000 od osoby, a normalnie powinno być Rp 12.900 :) Upchany na full (minibus przewidziany na 13 pasażerów wiózł 18 dorosłych i 5 dzieci oraz bagaże, częsciowo umieszczone po prostu na dachu i przywiązane sznurkiem :) miał chyba problem z wyjazdem z dworca, ale jakoś kontrolerzy ruchu (?) puścili go w drogę. Dowiózł nas w tempie ekspresowym do Loviny, gdzie od razu na przystanku zaproponowano nam pokój. Ładny, duży, z dużym łóżkiem, z prywatną łazienką i ciepłą wodą oraz śniadaniem za Rp 70.000. Wreszcie można coś zjeść i uzupełnić zaległe wpisy :) Na zdjęcia przyjdzie Wam jeszcze poczekać: albo internet za wolny, albo za drogi :)