Dzisiaj dzień odpoczynku! Na początek przez godzinę szukaliśmy pięknej plaży opisywanej w przewodniku ;-) Wszędzie stoją żaglówki, łodzie i łódeczki, nigdzie nie ma plażowiczów, czystość wody i piasku pozostawia sporo do życzenia, choć kolor morza jest piękny. Trudno się więc było zdecydować, gdzie urządzić plażowanie. Morze bardzo ciepłe, ale i tak dużo w nim przyjemniej niż na plaży czy w mieście :)
Po południu najpierw obiad na tarasie z widokiem na morze i okolicę, a potem znowu skuter. Tym razem celem był Carrefour i Hardy's, wstępnie zlustrowane w dniu wczorajszym. Łupem zostały 2 torebki Louisa Vuitton (po ok. 20 zł). Do świątyni Pura Meduwe Karang dotarliśmy dość późno, ale i tak zaraz znaleźli się chętni do otwarcia bramy i oprowadzenia. Świątynia poświęcona jest uprawie ziemi i doczytaliśmy, że rzeźby miały przedstawiać erotyczne sceny, ale może z uwagi na panujące już prawie ciemności albo oprowadzający nie uważali tych rzeźb za atrakcyjne nie widzieliśmy ich. A teraz idziemy na banana :)
P.S. Całkiem zapomnieliśmy dodać we wcześniejszym wpisie, że w Lovinie zatrzymaliśmy się w hotelu o swojsko brzmiącej nazwie: Hotel Dupa :)) Pozdrawiamy!