Pobudka o 8:00. Kończę pakować plecaki, robię herbatę. Szykujemy się do wyjścia, jemy śniadanie i Agnieszka wrzuca kilka wczorajszych fotek. Wychodzimy 20 minut "spóźnieni" (w stosunku do planu). Jedziemy busem do metra, a potem do stacji Borispolska, skąd jest najbliżej na lotnisko Kijów-Borispol. Tu powinien przejeżdżać autobus 322 z dworca na lotnisko. Kierowca busu koło metra informuje nas, że tu żaden autobus na lotnisko nie staje - trzeba jechać na inną stację metra albo przejść kawałek do szosy.
Szosa okazuje się początkiem autostrady i nawet jakieś busy tam stają. Niestety nasz 322 przejechał obok, a kierowca tylko coś pokazał ręką, jakby przystanek był gdzie indziej. Agnieszka próbuje dopytać kierowcę busa 316, ale ten w końcu zamiast wytłumaczyć kazał wsiadać. Płacimy po 7 hrywien i dojeżdżamy do Borispola. Wysiadamy na pierwszym przystanku w mieście i przechodzimy na drugą stronę. Po długich kilkunastu minutach przyjeżdża bus 3E i trafiamy wreszcie na lotnisko pod terminal B. Zaraz się okazuje, że lecimy z F, więc jeszcze spacer. Sprawnie pakujemy plecaki w worki na śmieci i nadajemy bagaż. Kolejki na szczęście nie ma.
Zakupy w strefie wolnocłowej (plastikowe 0,5 w cenie od 7 EUR w górę), szybko zjadamy sałatki i znikamy w Boeingu.