Geoblog.pl    juwicze    Podróże    Miodowy miesiąc    plażowanie ;-)
Zwiń mapę
2011
23
lip

plażowanie ;-)

 
Tajlandia
Tajlandia, Ao Nang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10571 km
 
Jeszcze wczoraj wieczorem zapowiadano burze i błyskawice. Dzis rano już "tylko" opady deszczu. Trudno się było zdecydować... ostatecznie przedłużyliśmy wynajem skutera i postanowiliśmy jeszcze raz obejrzeć plaże Krabi. Ale najpierw tradycyjnie zjedliśmy śniadanie we włoskiej knajpie. Aga nawet chciała zmienić coś w porannym menu, by po przejrzeniu całego spisu wrócić do swojej kanapki :) Sprawdziliśmy też możliwość transportu na Phuket i chyba poniżej 300 batów za osobę nic nie znajdziemy. Może jakiś public bus, ale wtedy trzeba doliczyć dojazd na dworzec autobusowy, a na Phuket transport do ośrodka.
Z mapy wynikało, że w okolicy Ao Nang są jeszcze 2 miejsca godne zobaczenia. Ruszyliśmy do pierwszego. Przed plażami trzeba skręcić w lewo, zgodnie z tablicami do Gastropod Fossil. Nie do końca wiedzieliśmy, co nas tam czeka, ale cena 200 batów od osoby odstraszyła nas skutecznie. Zrobiliśmy za to piękne fotki, bo morze było w promieniach słonecznych, a w tle ciemne chmury do samego horyzontu. Niestety silny wiatr przybliżał te chmury coraz bardziej. Zmykamy więc do knajpy w nadmorskiej miejscowości (Ao Nang Beach). W samą porę usiedliśmy przy stole, bo zaraz lunęło. Zamówiliśmy Changa (tylko małe mieli) i deser lodowy z bananem. Potem jeszcze była ryba (słodko-kwaśa i na lekko ostro). Na zewnątrz ciągle mniej lub więcej padało. Ja wrzucałem fotki z ostatnich dni, Aga się nudziła. Wreszcie można było wyjść. Zapłaciliśmy 600 batów (uwzględniając rabat 20% - teraz mają mniej klientów, więc prawie każda knajpa urządza jakieś promocje) i poszliśmy na spacer po plaży. Choć dopiero co przestało padać, to nadal było upalnie a woda przyjemnie ciepła. Agnieszka zebrała kilka muszelek i wracając do skutera dokonaliśmy wymiany waluty na miejscowe baty (warto zaznaczyć, że najwyższy kurs mają banknoty 50 i 100 dolarowe, a najniższy 1 i 2 dolarówki).
Tankujemy i jedziemy do The Princess's Residence. Może i jest to miejsce warte zobaczenia, ale stosowne napisy i wartownik w oddali spowodował, że woleliśmy zawrócić :-) To może chociaż rzut oka na Shareton'a? No niestety, tu też szlaban, a cały teren tak zarośnięty, że z drogi nic nie widać :) Wracamy więc do hotelu. Stroje kąpielowe również ;-)
P.S. Sprawdziliśmy, co to były te fossile :) A TripAdvisor zdecydowanie odradzał wydanie takiej kwoty na... w sumie nic wartego zobaczenia :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
juwicze
Juwicze
Agnieszka i Jerzy Wartałowicz
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 476 wpisów476 212 komentarzy212 3905 zdjęć3905 1 plik multimedialny1
 
Nasze podróżewięcej
27.06.2021 - 10.07.2021
 
 
19.07.2020 - 02.08.2020
 
 
14.08.2019 - 18.08.2019