Po całonocnej ulewie, częstych grzmotach i błyskach oraz porywistym wietrze ranek powitał nas jedynie deszczem ;P Kilka dni temu pomyślałem, że poniewaź do Plitvickich mamy w sumie niedaleko, warto wstąpić jeszcze "po drodze" do Zadaru. Trochę zwiedzić miasto a potem starą drogą przez góry dojechać do Plitvickich Jezior. Jednak pogoda postawiła pod znakiem zapytania nie tylko zwiedzanie Zadaru, ale również sens podziwiania pięknych jezior. Tutejsze służby meteo nie zostawiały wątpliwości: czwartek i piątek pod znakiem opadów, a na pewno bez słońca. Jeszcze dwa szybkie rzuty oka na mapę prognozy pogody i nieśmiała propozycja: to może półwysep Istria? Agnieszka szybko wyszukała w książeczce podróżniczej*., co warto tu zobaczyć i decyzja zapadła: jedziemy :)
Udało się w miarę szybko wyszukać rozsądny nocleg (23 euro) w
Apartments Lanterna i można było rozpocząć procedurę załadunku do samochodu. Agnieszka na szczęście bagaże już przygotowała. Podczas pakowania pojawił się przypadkiem gospodarz, więc udało nam się rozliczyć i odebrać dowody osobiste. Ze względu na pogodę proponował nawet przedłużenie pobytu o dzień/dwa gratis. Podziękowaliśmy i ruszyliśmy po 11-tej. Poprzedni prom był o 10:30, najbliższy będzie o 12:00. Tak więc luzik. Zdążymy :) Na kilometr przed przystanią utknęliśmy w kolejce :D Na szczęście pływały 2 promy nonstop, więc już po 2 godzinach byliśmy na stałym lądzie ;P
* A.K.Kobusowie, Mali Podróżnicy w Wielkim Świecie.Chorwacja