W ostatni dzień mieliśmy pójść na wczorajszą plażę. Jednak nasza córeczka wstała normalnie i nie miała wcale ochoty zasnąć ponownie. Pojechaliśmy więc na Ciganke, bo to jednak bliżej, zrobiła się godzina 10-ta a i do nocy nie będziemy siedzieć, bo jutro wyjazd. "Poborca" dostał swoje 20 Kn. Na plaży zajęliśmy mini plażę przy skałkach.Wkrótce okazało się, że po sąsiedzku też są Polacy. Potem przyszła jeszcze jedna para - też z Polski :) I nie dalej jak 2 dni temu Agnieszka mówiła: jakoś w ogóle rodaków nie słychać (w porównaniu do innych nacji). Mówisz i masz :)
Amelka zdrzemnęła się pół godzinki i już. Zaliczyła więc trzecią i pewnie ostatnią w tym roku kąpiel w morzu :) A od strony Rijeki znów pociemniało, więc spakowaliśmy rzeczy i ruszyliśmy do samochodu, robiąc ostatnie fotki plaży i morza. Amelka zasnęła w ramionach Agnieszki. Przyjechaliśmy więc do apartamentu, gdzie śpi już prawie 3 godziny :) Ale zasnąć wcześniej, to niee..... ;-)
Na obiad pojechaliśmy do Rabu. Było spaghetti tonno i lasagne z napojami w San Marco (za 161 Kn, gotówką). Potem spacery po starym mieście z Amelką w nosidełku. Oczywiście zaraz paski były całe obślinione :) Trochę pamiątkowych ujęć kamerą, bo jakoś wcześniej nikt nie filmował w mieście. Agnieszka wypatrzyła sobie promocyjne klapki. A na deser jeszcze lody, bo obiad był wprawdzie smaczny, ale w brzuchach zostało trochę miejsca :)
Amelka przysypiała w nosidełku, więc Agnieszka siadła za kierownicą i dowiozła nas szczęśliwie do apartamentu. Po drodze rozpadało się. Prognozy mówią, że jutro będzie padać. Hmm... zobaczymy.
Póki co znowu nieźle błyska i przez chyba godzinę nie było prądu :)