I znów będziemy przedzierać się przez góry. Ale tym razem za dnia :)
Układaniu puzzli pewnie przygladało się pół hotelu, a na pewno taksówkarz parkujący obok naszego samochodu ;-) Nawet może więcej miejsca w samochodzie się znalazło? W każdym razie po 10-tej udało się ruszyć, zatankować koło Auchan (diesel poniżej 1,60 euro) i znaleźć drogę na Trento. Przez część drogi jechało się całkiem nieźle, ale potem pojawiło się więcej TIRów i było więcej ograniczeń prędkości ze względu na miejscowości. Średnia przelotowa spadła. Na dodatek pirat z naprzeciwka chciał nas skasować, ale na szczęście obeszło się bez strat.
Przed Bolzano wszyscy zgłodnieli, więc był przydrożny bar z kurczakami, spaghetti pesto (ja) i kiełbaska (Amelka). Zaraz potem wjechaliśmy na autostradę, by nadrobić nieco czas. Odcinek w Austrii do Insbrucka jest ekstra płatny (8,50 euro). Przejazd do Garmisch odbywał się głównie w kolumnie za cysterną, która ledwo, ledwo jechała pod górkę. Na zakończenie jeszcze spore utrudnienia w Monachium, gdzie rozkopali chyba pół miasta. Przynajmniej te pół, przez które jechaliśmy ;-)
Przyjaciele przygotowali na nasze powitanie... pizze :) Ale była pyszna!