Pogoda wyśmienita od rana. Wiktor zasnął po naszym śniadaniu, więc korzystaliśmy z basenu. Jakimś cudem Amelka nie tylko moczyła dziś nogi, ale nawet pluskała się razem z Agnieszką. Raz nawet zanurkowały, co wcale jej na szczęście nie zniechęciło :)
Na plaży wylądowaliśmy dopiero koło 13-tej. Wytypowaliśmy wczoraj na mapie jeszcze jedną plażę i okazała się dobrym wyborem: mało (prawie wcale) ludzi, drobne kamyczki, cisza i spokój, więc można też plażować bez stroju. Plaża jakby nieco odludna - może to ze względu na trudny dojazd i odległość od centrum. Amelka nie dała się zachęcić do kąpieli, a Wiktor nawet radośnie machał nogami w wodzie. Ja też się skusiłem i tylko podczas zanurzania miałem wrażenie, że morze jest mało ciepłe. Po chwili jednak woda była fantastycznie ciepła i nie chciało się z niej wychodzić.
W drodze powrotnej obiad. W Gajeta. Porcje ogromne a ceny standardowe :)