Zaparkowaliśmy niedaleko latarni faro del Matorral i musieliśmy przejść spory kawałek, by usiąść w końcu w restauracji. Ale trafiliśmy na miłą obsługę nawet znającą kilka słów po polsku. Menu też było po polsku. Lubię takie menu, bo można znaleźć w nich sporo ciekawych informacji. Dla dociekliwych zamieszczam fotki :) Dziś była pizza, szaszłyk w sosie pieczarkowym i ryba dla dzieci. Tym razem została zjedzona prawie cała. Pizza była dużo lepsza niż ostatnio i tylko dlatego Aga zjadła ją do samego końca :) Koszt z dwoma piwami 44 euro. Dzieci dostały jeszcze lizaki i czekoladki, a my po kieliszku alkoholu na trawienie ;-)
Na plażę dotarliśmy w sam raz na zachód słońca, więc zdążyliśmy pstryknąć trochę zdjęć. Plaża też ładna, choć przy latarni brzeg piasku schodzi ostro w dół. W tym czasie deptak Morro Jable zapełnił się wczasowiczami, restauracje i puby miały zajęte większość stolików, ożył handel ;-) A my wkrótce wsiedliśmy do naszego Opla, który powiózł nas do apartamentu. Mieliśmy też rzadką okazję oglądać nocną scenerię wyspy, oświetlone miasta i hotele.