Niby zwyczajny poniedziałek i nic nie zapowiadało nagłego zwrotu akcji. Wstaliśmy mniej więcej jak zwykle i wszystko toczyło się zwykłym rytmem. Ja nawet nie narzekałem, że poszedłem spać dobrze po północy. Ale w sumie kiedyś trzeba było spakować walizki i zanieść do samochodu ;-)