Droga do pracy? Jak najbardziej! Przynajmniej tak to wyglądało. Wpakowaliśmy się do samochodu, odprowadziłem Amelkę do przedszkola i uprzedziłem, że odbierze ją babcia i będzie u babci nocować. Radość na twarzy dziecka - bezcenny :) Podczas dalszej drogi Aga próbowała dowiedzieć się (bezskutecznie), jakie mamy plany na popołudnie. Nawet podjazd pod lotnisko nie był aż tak niezwykły, bo mam stamtąd dobry dojazd do pracy pociągiem :) Zatrzymaliśmy się i zaproponowałem: to może do Oslo? :)
Po chwili pojawił się dziadek i babcia, którzy przejęli Wiktora oraz samochód, a my udaliśmy się do samolotu...