Roboty drogowe na Malcie powodują, że nawet mapy Googla nie są aktualne. Trzeba było pokombinować, żeby wyjechać w stronę Gozo. Przy okazji napełniliśmy bak. I choć nie były to dwa dystrybutory przy ulicy w centrum miasta, to kart kredytowych nie przyjmowali. Wlali full, czyli za okrągłe 40 euro :) (benzyna jest po 1,36). Nawigacja chciała prowadzić nas skrótami, ale wybrałem drogowskazy i drogę nr 1.
Koło 14-tej dotarliśmy do promu. Nawet długo nie czekaliśmy na załadunek. Pokręciliśmy się trochę po pokładzie i już dobijaliśmy do Gozo. Gospodarz właśnie pytał, kiedy będziemy. Umówił sie z nami pod kościołem w Gharb. Po 20 minutach byliśmy na miejscu i po chwili zjawił się gospodarz. Mieszkanie jest kilkaset metrów dalej. W oczekiwaniu na klucz (zapomniał) przekazał nam trochę pożytecznych informacji. Dobre (w szczególności okoliczne tanie) knajpy otwierają się o 18 - 19, więc będzie to dla nas mały problem.
Pojechaliśmy więc do Victorii coś zjeść, uzupełnić lodówkę i wróciliśmy, bo dzieci miały obiecane pływanie w basenie :)
Mieszkanie ma 2 sypialnie z łazienkami, salon i kuchnię. Klima jest dodatkowo płatna (na monety), brak jest mikrofalówki i WiFi ( tzn. w opisie nie ma, router stoi i działa, ale internetu nie daje). Atutem jest basen :)