Po śniadaniu zeszliśmy na basen. Dzisiaj Wiktor pływał w kółku i to całkiem sprawnie. Amelka trenowała wyższy poziom w rękawkach :)
Potem małe conieco i jedziemy szukać plaży. Po drodze widzimy ładny kościół i po krótkim głosowaniu skręcamy zobaczyć go z bliska.
Podjeżdżamy do Xwejni Bay, ale kamyczki nas nie zachęcają. Jedziemy wzdłuż solnisk - można nawet kupić woreczek lub worek. Doturlaliśmy się do Wied il-Ghasri - plaży położonej na końcu wąwozu. Powinna być piaszczysta według przewodnika, ale wyglądała z góry na kamienistą. Odpuszczamy choć widokowo miejsce bardzo fajne.