Wczoraj wieczorem najpierw dzieci oglądały pełnometrażową bajkę a potem my - Coco - żeby sprawdzić, czy dzieci mogą obejrzeć :)
Rano ciężko było (nam) wstać. Po śniadaniu już tradycyjnie basen...
Drugą połowę dnia zaczęliśmy od wizyty w porcie, żeby jutro sprawnie popłynąć na Comino. Lokalny naganiacz stosował coraz większe zniżki, żeby tylko sprzedać nam bilety. Ale najpierw przeszliśmy się po porcie. Aga zadzwoniła jeszcze do jednego organizatora z fejsa, ale w tym roku nie pływa. Szkoda, bo miał szklane dno - nawet jak nie ma co oglądać, to dzieciom by się podobało ;) Ciekawszej propozycji nie było, więc skorzystaliśmy z promocji i ruszyliśmy na plażę Xlendi. Według strony maltaigozo plaża piaszczysto-kamienista, ulubiona przez rodziny z dziećmi. Oraz w okolicy miejsca na odludne plażowanie. Obiad zjedliśmy praktycznie obok plaży, która zdecydowanie jest minimalistyczna i piasek można gdzieś tam między kamieniami znaleźć... można za to poskakać do wody. Przeszliśmy się wzdłuż zatoki a Wiktor pociągnął nas dalej, na drugą stronę wąwozu, do białej wieży. Słońce zaszło znowu za chmury... :(
Zamiast kąpieli będzie wieczorny seans bajkowy :)