Zwykle rano nigdzie nam się nie spieszy. Przecież mamy wakacje :) Ale nad Błękitną zatokę lepiej popłynąć wcześniej niż później. Budzik dzwoni o 7:00. Dzieci nieprzytomne :)
Zupełnie inną sprawą jest, że teoretycznie spokojniejsze miejsce na Gozo jest rano zdecydowanie bardziej hałaśliwe niż większe miasto Mosta. Skoro świt pieje kogut (prześladuje nas czy jak? ;) ), po chwili swoje arie rozpoczyna papuga, a potem jeżdżą obwoźni handlowcy, trąbią i oferują swój towar. W Mosta ci ostatni też byli, ale rzadziej i chyba później jeździli. Polecamy pokoje nie od ulicy...
Sprawnie zjedliśmy śniadanie, zapakowaliśmy się do samochodu i z dużym zapasem czasu przyjechaliśmy do portu w Mgarr. Wprawdzie miejsce znaleźliśmy dopiero na samym końcu mariny, ale mieliśmy 15 minut do odpłynięcia. Zajęliśmy miejsca i w drogę :)