Po lekkim śniadaniu z własnych zapasów dzieci chwilę pobawiły się. I ruszyliśmy dalej omijając autostrady. Pewnie z powodu niedzieli ruch nie był duży, nawet w stolicy. Według nawigacji na miejscu mieliśmy być po 15-tej, wiec uznaliśmy że chorwackim autostradom też podziękujemy i pojedziemy nad morzem.
Aga znalazła po drodze kawiarnię ze świętymi (oczywiście chodzi o świeże) pączkami, więc zrobiliśmy postój.