W nocy padało, ale jeszcze spokojnie i bez wichury. Ranek pogodny i po śniadaniu ruszamy na rowerach po okolicy. Dziś bez piachu, choć w lesie trochę mokro na drogach i dróżkach. Na zakończenie wycieczki znowu lody. A potem SPA ;-) Po 14-tej zauważamy, że na zewnątrz ciemno, leje i błyska. Światło co jakiś czas na chwilę przygasa, by ostatecznie basen rozświetlały jedynie światła awaryjne. Też fajnie, tylko zaczęło się robić duszno - wentylacja niestety też wysiadła. Zasilanie wraca i znowu znika. Wychodzimy - czas na obiad. Niestety restauracja hotelowa chwilowo nieczynna. Podobnie pobliska pizzeria (podobno rewelacyjna). Jedziemy więc do Piotrkowa na pierogi (najlepsze:) Jesteśmy pół godziny przed zamknięciem, to jeszcze dostajemy ciepłe na miejscu. Potem już były tylko na wynos, a jeszcze później zimne na wynos :)
Wracamy dookoła Zalewu Sulejowskiego, bo droga do Sulejowa nadal stoi.