Sprawnie przejeżdżamy na południe, tankujemy na naszym ulubionym Shellu przed granicą (trzeba zjechać z autostrady, ale przynajmniej cena w miarę normalna), winieta elektroniczna kupiona już przez internet, więc mkniemy dalej przez Czechy.
Zawsze na tej trasie jeździliśmy autostradą, więc nawet nie było widać, że tak niedaleko są tak piękne rejony z zalesionymi pagórkami (a miejscowo nawet górami). Po zjechaniu z autostrady jakbyśmy trafili do zupełnie innej krainy :)
Nawigacja nastawiona według danych z booking.com i gdyby nie czujność pilota ;-) to znowu bym gdzieś wywiózł wycieczkę :) Różnica kilka kilometrów i raczej u celu nie byłoby naszgo hotelu...
Kuchnia czynna do 20-tej, więc to był ostatni moment na zamówienie czegoś ciepłego. Zresztą niedługo potem trzeba było zamawiać ostatnie piwo :)
Pokoje naprawdę przestronne, WiFi działało dobrze.