... bo dzisiaj ostatni dzień.
Pogoda dzisiaj zdecydowanie mniej wakacyjna. Znowu opuszczamy okolice Omisu, by chociaż złapać trochę słońca. Jedziemy na wyspę Ciovo, na plażę Barbara. Kiedyś była to spokojna zatoczka z małą plażą, do której dojeżdżało się wąską drogą. Droga ta sama, ale na końcu spory parking i bar na plaży. W zatoczce sporo jachtów i łódek. Po nieco odludnej plaży nie ma śladu. Zostajemy i mimo chmur pompujemy deskę. Chwilami pojawia się słońce a chwilami spadają z nieba krople deszczu. Nawet chowamy się do baru, w którym można się co najwyżej napić, jedzenia brak. Ale wygląd, nastrój, widoki i muzykę można polecić :-)
Na obiad jedziemy do restauracji Leonardo (chyba już tam kiedyś jedliśmy), bo na hasło Fish&Chips pojawiła się w naszej okolicy. W menu jednak brak takiej pozycji, ale zostajemy. Ryba Orada bardzo dobra, frytki, cievapcici i pizza również dobre, naleśnik zdecydowanie odradzamy, zwłaszcza dla dzieci może okazać się za twardy. Płatność wyłącznie gotówką. Prywatny parking dla gości na plus.
W powrotnej drodze wstępujemy do Splitu. Przez kilka dni miały występować jakieś lokalne zespoły, pomyśleliśmy że może nawet gdzieś na starówce. Udaje się znaleźć miejsce blisko starówki i w dobrej cenie. Występów nigdzie nie widać i nie słychać. Nawet baner zniknął, więc może impreza odwołana. Jeszcze się chwilę kręcimy po starym mieście, ale jest zdecydowanie chłodniej (ok. 19 stopni) i chwilami wieje.