Rano prawie nie było śladu po ulewach. Prawie, bo i na naszym tarasie i potem na ulicach widać było, że ulewa była porządna i naniosła sporo piachu i liści.
Przyjaciele wybrali dalsze plażowanie, a my jednak ruszyliśmy zobaczyć wodospady Krk. Skoro pogoda słoneczna, to korek przed mostem był krótszy i już po 25 minutach wyjechaliśmy na drogę do Szybenika. Po dobrej godzinie byliśmy już na parkingu Narodowego Parku Krk. Kupujemy bilety (po 110 kuna, dzieci do lat 7 gratis, płatność kartą), korzystamy z toalety i pakujemy się do autobusu. Trochę czekaliśmy aż odjedzie, gorąco w środku i hałas silnika, Wiktor słabo znosił oczekiwanie, więc i podróż była niespokojna. Ale na dole po wyjściu szybko się uspokoił (pod warunkiem, że był przodem do kierunku ruchu - nosidełko mało przydatne ;-)
Po wczorajszych ulewach poziom wody był wysoki a wodospady imponujące. Miejscami woda wdzierała się na ścieżki :) Pogoda dopisała i słońce co jakiś czas wychodziło zza chmur. Może nie było tłumów, ale kilka wycieczek nas minęło. Dzieci chłonęły okoliczne zjawiska przyrodnicze.
Uwaga: warto zaraz wejść na kładkę, by obejść całą trasę i na zakończenie trafić pod największy wodospad (gdzie zwykle można też się kąpać).
W powrotnej drodze wstąpiliśmy do sklepu w Szybeniku, skąd w deszczu ruszyliśmy na Ciovo. Błyskało nieźle :) W Trogirze oczywiście zakup pieczywa :)
Dzieci szybko poszły spać. Deszcz przestał padać, więc może nas dzisiaj nie zaleje ;-)