Większość bagażu oddaliśmy lekkomyślnie przy odprawie. Tym samym nie mieliśmy nic cieplejszego do okrycia a w samolocie jak zwykle raczej chłodno. Obsługa nie miała żadnych kocy, ale podwyższyli nieco temperaturę.
Tym razem sam lot już nie był tak dużą atrakcją, więc daliśmy dzieciom pograć. Wylądowaliśmy zgodnie z planem, odebraliśmy bagaże, po czasie zauważyliśmy uszkodzenie w jednym z nich, formalności z samochodem trwały dłużej niż zwykle - dostaliśmy Peugeota 208 i na foteliki musieliśmy trochę poczekać. Na lotnisku pobrałem przez WiFi mapę Malty do Here, ale adresu naszego mieszkania nie znała. Airbnb korzysta z map Googla, więc trzeba było już w samochodzie pobrać dodatkowo aplikację.
Ruszyliśmy :) Najgorzej jest ze zmianą biegów lewą ręką, choć na szczęście już nie uderzam prawą ręką w drzwi, jak w Australii ;) Tu też co chwila ronda, na których miejscowi jeżdżą trochę jak chcą.