Mapy wujka Googla doprowadziły nas prawie pod same drzwi. Zadzwoniliśmy do właściciela i po ok. 10 minutach byliśmy w mieszkaniu. Bylo większe niż się spodziewaliśmy - aż 3 sypialnie. Klima w salonie i w naszej sypialni. Do wyłącznej dyspozycji pralnia i taras na dachu :)
Okolica spokojna. Jesteśmy głodni, więc gospodyni podwozi nas niedaleko do najbliższej atrakcji turystycznej - katedry z XIX w wzorowanej na Penteonie w Rzymie. Siadamy w najbliższej knajpie i posilamy się lokalną pizzą i lokalnym piwem :) Pizza wygrała ;)
Na deser lody i powrót spacerkiem do mieszkania. Wracamy w sam raz, by przestawić samochód z pod bramy do garażu - gospodyni mówiła, że w nocy sąsiedzi nie korzystają :) Wnoszę bagaże do mieszkania a w tym czasie (co okazało się trochę później) lokalne służby porządkowe wystawiły nam mandat za parkowanie w miejscu niedozwolonym. A łobuzy (tu zupełnie inne słowo się ciśnie na usta) widziały, że idę do samochodu i wyjmuję kolejne bagaże...
W mieszkaniu odkrywamy, że gniazdka są systemu brytyjskiego a my nie zabraliśmy żadnej przejściówki :(
Najwyższa pora iść spać - problemy przekładamy na jutro.