Znowu trafiamy na godziny szczytu. Dodatkowo nawigacja samochodowa proponuje autostradę do Burgas, ja pamiętam że Google wyliczało przejazd prosto do Warny. Weryfikujemy obie wersje w nawigacji samochodowej i droga bezpośrednia jest minimalnie dłuższa czasowo. Mimo to decydujemy się. I chyba nie jest to ostatecznie zły wybór. Wprawdzie duża część trasy jest zwykłą szosą, ale na szczęście miejscowości są tak rzadko, że można jechać praktycznie ze stałą prędkością.
Przy naliczaniu za parking w Sofii przypomina mi się, że chyba mamy tu przesunięcie czasu i optymistyczny przyjazd do Warny przed 22-gą zamienia się na 23-ą :) Trochę nadrabiamy na autostradzie przed Warną, więc jesteśmy na miejscu 22:20. I tu zaczynają się komplikacje epidemiologiczne. Bo jak inaczej to określić? Poza adresem budynku nadal nie mamy namiaru na apartament. Dzwonimy. Druga strona zaskoczona, że jesteśmy, bo nie dostali jeszcze potwierdzenia płatności z Airbnb. I że ogólnie wszystkie rezerwacje anulowano. My oczywiście mamy potwierdzenie nie tylko rezerwacji, ale i płatności. Apartament nie jest przygotowany, więc dzisiejsza noc w hotelu. A jutro zapraszają od 12-tej. Airbnb już drugi raz zalicza u nas wpadkę i chyba przyjdzie czas się pożegnać na dobre. Próba kontaktu, to wiszenie na słuchawce chyba 20 minut w sumie - bez szans na porozmawianie z kimkolwiek. Ciekawe kiedy odpowiedzą na pozostawioną wiadomość?
Nocujemy więc w centrum Warny, praktycznie przy deptaku. Szkoda tylko, że pora już taka późna...