Obiad jemy w barze niedaleko naszego apartamentu. 3 porcje ryby + frytki/ziemniaki, szopska sałatka, picie za 45 lewa (tylko gotówka). Korzystamy z dość wczesnej pory i jedziemy do Złotych Piasków. Znajdujemy jeden z nielicznych parkingów (2 lewa za godzinę), poza parkować nie wolno. I idziemy odetchnąć atmosferą kurortu ;-)
Jest więc "wesołe kółko" (diabelski młyn), samochody (Aga więcej nie wsiada z Amelką, która wyraźnie poczuła pociąg do zderzeń ;-), spacer po plaży praktycznie całej zastawionej leżakami pod parasolami (parasol 2 lewa, leżak 2 lewa, materac na leżak 1,5 - 2 lewa), lody tajlandzkie (ostatnio jedliśmy takie w Gdyni).
Tu jest trochę ludzi, ale część knajp, sklepów nieczynna, hotele też chyba nie wszystkie czynne. Większość odpoczywa bez maseczek, ale co jakiś czas widać pojedynczą osobę albo i całą rodzinę w maseczkach. Głównie Bułgarzy, słychać Niemców, ze 3 razy usłyszeliśmy język polski. Sporo też samochodów z Rumunii.