Dzisiaj turlamy się bezpłatnymi drogami. Zresztą to chyba najkrótsza droga i najbardziej ekonomiczna.
Pierwszy postój w Karlovacu. Mieliśmy nadzieję, że wrzesień będzie jednak cieplejszy. Teraz na wszelki wypadek kupujemy jeszcze coś na plecy ;-) Jest to też dobra pora na obiad, dziś wybór pada na kuchnię azjatycką - restauracja Kintsugi. Bardzo miła obsługa, wybór dań zdecydowanie mniejszy niż w typowym barze azjatyckim. Wszystko było bardzo dobre :-)
Granicę ze Słowenią przekraczamy jakimś lokalnym mostem, gdzie wprawdzie stała policja chorwacka, ale jak tylko przekonali się, że z tyłu jadą dzieci, to machnęli ręką, żeby jechać. Drugi postój na zakupy spożywcze w Lublanie i potem już prosto do Cerkno. Spotkanie z właścicielką chatki i jeszcze 3 km w góry na właściwe miejsce. Na dole kuchnia, łazienka i salon z kominkiem, na piętrze 2 sypialnie. Wokół cisza i spokój. Co najwyżej lis czy jelonek (widzieliśmy do drodze). I choć wysokie drzewa dookoła, to akurat księżyć w pełni jest teraz dobrze widoczny. Jednak zaćmienie ma się zacząć za dobrą godzinę i może się wtedy schować za drzewa. Nie wiem też, czy doczekam...