Wstępny plan przewidywał wyjazd o 10-tej. Nie chcemy jednak za późno dotrzeć na miejsce, więc przesuwamy wyjazd na 9-tą. Samochód wygląda na nieco mniej zapełniony niż przy ruszaniu z Polski. Zbieramy się bez przesadnego pośpiechu i ostatecznie wyjeżdżamy o 9:26. Oddajemy klucze gospodyni, płacimy lokalny podatek i zgodnie z obietnicą jedziemy na lody :-)
Dzień jest słoneczny, więc zatrzymujemy się po 2 godzinach nad jeziorem Jasnym. Nie zabawimy tu zbyt długo, więc parkujemy na płatnym parkingu tuż przy jeziorze. Sporo ludzi korzysta tu z pięknej pogody. Niestety lokalna gastronomia lodów już nie oferuje. Zjadamy więc po ciastku i idziemy jeszcze na krótki spacer, na kładkę wiszącą nad potokiem. Google proponuje wejście naokoło, ale znajdujemy wejście tuż przed mostem samochodowym.
Podjeżdżamy jeszcze do centrum miejscowości, by kupić pamiątki i uzupełnić zapasy przed drogą. Okazuje się, że w okolicy odbywa się maraton czy inny bieg przełajowy i miasteczko poprzegradzane jest barierkami. Mijamy więc metę ;-) i wyjeżdżamy na trasę do Austrii.